... grzyby oczywiście :)
Wyczekiwane bardzo, bo w zeszłym roku grzybów w naszym rejonie nie było i wszystkie zapasy już mi się skończyły.
Z zazdrością oglądałam na innych blogach jakie grzyby niektórzy zbierali. U nas nie było nic, nawet niejadalnych. Susza zrobiła swoje. Ostatnio na szczęście trochę popadało (i pada nadal :) ), więc pełni nadziei wyruszyliśmy do lasu.
W piątek byliśmy w młodym sosnowym lasku na maślakach. Trzeba się było tarzać pod młodymi drzewami, ale opłaciło się. Uzbieraliśmy dwa koszyki. Zachęceni tym, wczoraj wybraliśmy się na prawdziwki no i były !!! Co prawda nie tyle, jak jest wysyp, ale i tak jestem zadowolona. Nachodziliśmy się pół dnia, aby uzbierać tyle co na zdjęciu.
To dosyć sporo nazbieraliście :-)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa prawdziwe grzybobranie :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże i uzbieraliśmy sporo, ale jak na 3 osoby i 6 godzin łażenia, to szału nie ma.
OdpowiedzUsuńCudne.A jak jest pogoda , to taki spacer po lesie nawet jak grzybów nie ma to wielka frajda.
OdpowiedzUsuńSporo, ale same łażenie po lesie to już wielka przyjemność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam .
no takie tarzanie się pod drzewami to mało przyjemne jest...u mnie właśnie takie zachwaszczone lasy, nie da sie chodzić. pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńno takie tarzanie się pod drzewami to mało przyjemne jest...u mnie właśnie takie zachwaszczone lasy, nie da sie chodzić. pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo się nazywa grzybobranie! super:)
OdpowiedzUsuń