Translate

niedziela, 7 października 2012

Wreszcie i u mnie się pojawiły ...

... grzyby oczywiście :) 
Wyczekiwane bardzo, bo w zeszłym roku grzybów w naszym rejonie nie było i wszystkie zapasy już mi się skończyły. 
Z zazdrością oglądałam na innych blogach jakie grzyby niektórzy zbierali. U nas nie było nic, nawet niejadalnych. Susza zrobiła swoje. Ostatnio na szczęście trochę popadało (i pada nadal :) ), więc pełni nadziei wyruszyliśmy do lasu.
W piątek byliśmy w młodym sosnowym lasku na maślakach. Trzeba się było tarzać pod młodymi drzewami, ale opłaciło się. Uzbieraliśmy dwa koszyki. Zachęceni tym, wczoraj wybraliśmy się na prawdziwki no i były !!! Co prawda nie tyle, jak jest wysyp, ale i tak jestem zadowolona. Nachodziliśmy się pół dnia, aby uzbierać tyle co na zdjęciu.





8 komentarzy:

  1. To się nazywa prawdziwe grzybobranie :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i uzbieraliśmy sporo, ale jak na 3 osoby i 6 godzin łażenia, to szału nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne.A jak jest pogoda , to taki spacer po lesie nawet jak grzybów nie ma to wielka frajda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo, ale same łażenie po lesie to już wielka przyjemność.
    Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  5. no takie tarzanie się pod drzewami to mało przyjemne jest...u mnie właśnie takie zachwaszczone lasy, nie da sie chodzić. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. no takie tarzanie się pod drzewami to mało przyjemne jest...u mnie właśnie takie zachwaszczone lasy, nie da sie chodzić. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. To się nazywa grzybobranie! super:)

    OdpowiedzUsuń